Kraj drobnej przedsiębiorczości pachnący przyprawami, tak bym go określiła. Kolejny raz odwiedziłam Maroko, wrota do Afryki którą bardzo lubię za jej naturalność, cenię za ich ludzi, a zwłaszcza, za Kobiety które są takie dzielne, współpracując z mężczyznami w dbaniu o rodzinę i zachowaniu dobrych relacji międzyludzkich.
Czy Maroko to kraj bogaty?
W mojej ocenie, nie. Zwykle „bogactwo” danego kraju odnoszę poprzez pryzmat ulicy, a nie wyszukanych luksusów dla wybranych. W każdym miejscu na świecie znajdziemy skrajne bogactwo i ubóstwo zarazem. Mnie interesują przeciętni ludzie, żyjący na własny rachunek – zaradni, przedsiębiorczy. Nie tacy którzy wyciągają rękę po jałmużnę lecz tacy, którzy sami zarabiają na rachunki. Głównie interesują mnie Kobiety, bo to one tworzą atmosferę domu, gniazda gdzie wychowuje się dzieci. To one dbają o „pełne brzuszki” domowników, o codzienną edukacje dzieci i przygotowanie ich do dorosłego życia.
Marokańskie kobiety wczoraj i dziś
Obserwuję ludzi od dawna. Od najmłodszych lat, bo zawsze byłam „dziewczynką” ciekawską i obserwującą jak ten „świat” działa. Czy Kobieta jest „murzynem świata” jak śpiewał John Lennon? Nie, Kobieta jest Kobietą, niezależnie od miejsca urodzenia i koloru skóry. Jest matką, żoną, przyjaciółką, kochanką… Kiedyś tylko nielicznym Paniom dane było doświadczać wszystkich tych stanów, dzisiaj coraz częściej należy się to wszystkim Kobietom, a zwłaszcza tym samo stanowiącym czyli niezależnym finansowo.
Globalizacja a pragmatyczność
Świat staje się globalny, kultury się przenikają, tradycje zacierają. Coraz bardziej wygoda i pragmatyka życiowa stają się normą. Choć ciągle zadziwiam się, ze wciąż jeszcze na świecie jest tyle ubóstwa choć nie musiałoby tak być. Zadaję sobie pytanie dlaczego? Dlaczego w niektórych obszarach danego kraju i nie tylko o Maroku tu myślę, kobiety są spychane na margines życia. Niestety towarzyszą im w tym dzieci. Czyżby dlatego, że są słabsi, czy dlatego ze tradycja i pewien porządek światka, który niby się zmienia, a nie do końca się zmienia. Wciąż trawa „walka” o prymat?
Maroko to kraj wielu bogactw naturalnych, ale z punktu widzenia małej przedsiębiorczości przede wszystkim turystyki. To potężna gałąź gospodarki. Jak zawsze przy turystyce jest miejsce na przedsiębiorczość.
Tą bezpośrednio z nią związaną jak suki, sklepiki, kawiarenki, restauracje… ale też tą przedsiębiorczością dla tubylców jak zakłady rzemieślnicze wszelkiej maści, stragany z żywnością i ubraniami…
Marokańskie ulice pełne życia
Jak postrzegam „ulicę”, bo jako turystka głównie tę oglądam. Wszechobecni ludzie. Na ulicach i na plażach. Mężczyźni ubrani po „europejsku”, zaś kobiety różnie. Wiele kobiet w strojach tradycyjnych. Dzieci rozbrykane jak to dzieci. Młodzi ludzie chodzący za rączkę i nie szczędzący sobie czułości.
Miałam okazję zobaczyć z bliska spółdzielnię gdzie zatrudnione są głównie kobiety. Produkowały kosmetyki z oleju arganowego. Przy wytwórni był zorganizowany sklep. Ta spółdzielnia to był mały zakład z zachowanie wszelkich standardów współczesnego świata.
Dane mi było uczestniczyć z Kobietami we wspólnym posiłku, spożywany podczas przerwy na lunch. Dziewczyny jak to dziewczyny omawiały sprawy bieżące. Mówiły o pracy, ale także o bieżących problemach w domu. Opowiadały o dzieciaci, gotowaniu, planach na przyszłość. No cóż różnimy się sposobem ubierania, mamy odmienne gusty kulinarne, ale w gruncie rzeczy nasze światy są bardzo podobne. Chcemy mieć nasze małe powody do zadowolenia.
Choć dane mi było zobaczyć „zakłady” uliczne gdzie te standardy długo jeszcze obecne nie będą.
Nie jest to idylliczny kraj, gdzie wszystkim żyje się cudownie i dostatnio. Byłam w wioskach, gdzie biegały umorusane dzieci i gdzie młode piękne kobiety, w mojej ocenie nie bardzo wiedziały co ze sobą robić i czasem na plecach niosły zawiniątko… dziecko.
Ale czy tak czy siak w dalszym ciągu uważam, ze to kraj magiczny. Pachnący przyprawami. Zachwycający intensywnymi kolorami. Kraj do którego zawsze będę z przyjemnością wracała.